Popularne posty

wtorek, 30 grudnia 2014

Podsumowań przyszedł czas...

No to jaki był ten 2014?

Nie jaki był tylko jaki jest!
Jeszcze całe 30 godzin! A później co? Nowa rzeczywistość?
Ludzie myślą, że zmiana roku to jakiś przełom. Wszystko stare wyrzucamy, wszystko nowe ubieramy.

Jak można być tak naiwnym???

Przecież nic się nie zmienia. Kompletnie nic poza datą w kalendarzu. Jednak ta zmienia się codziennie. Nie trzeba czekać cały rok. Codziennie każdy z nas pisze swoją historię. Jednak jest to pisanie wyjątkowe.
Autor pisząc książkę jeśli dotrze z fabułą do ślepego zaułku to wraca kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt stron i prowadzi bohaterów inaczej. Tak, żeby historia ułożyła się w sensowną całość. 

Każdy z nas jest pisarzem własnej książki. My jednak, gdy znajdujemy się w sytuacji trudnej, niezrozumiałej, skomplikowanej, nie możemy wrócić kilkadziesiąt kartek wcześniej i dokonać innego wyboru. My tylko nadpisujemy tą historie, która wczoraj się skończyła. Codziennie nową. Tylko kilku głównych bohaterów jest stałych. Choć oni też się zmieniają. Czasami główny bohater zostaje zupełni sam.
Po co więc oczekiwać, że nowy rok przyniesie coś nowego? Że coś zmieni? Albo inaczej: dlaczego nowy rok ma przynieść, a nowy dzień nie? Dlaczego dla 24 godzin mamy gorsze oczekiwania???
Jak znaleźć odpowiedzi na te wszystkie pytania?
A po co ich szukać? Czy to coś da? 
Chyba nie, więc nie szukam.

Ja jestem tym naiwniakiem, który wierzy, że nowy rok może coś zmienić. Może nawet zmienić więcej niż nowy dzień. Pomimo tego, że wiem w 100%, że to My tworzymy własną historię to wiem też, że czasami trzeba popatrzeć na dzieło, które stworzyliśmy do tej pory.

Ten magiczny okres to zawsze dla mnie to zawsze czas podsumowań.
Na co dzień nie mam czasu na analizy i wnioski. W okresie Świat i nowego roku nie tylko go mam. Staram się go dobrze wykorzystać. Chcę naprawdę zastanowić się na tym co było i nad tym co i jak chciałbym, żeby się wydarzyło. 

Dla Leo to był bardzo dobry rok.
Duże postępy, nowe umiejętności, rozwój. Praktycznie w każdym aspekcie funkcjonuje lepiej. Chyba tez mnie bardziej kocha, choć pewnie nie rozumie czym jest miłość. No bo dlaczego miałby rozumieć? Przecież jest dzieckiem.
Ja nie jestem. Ja wiem, że kocham go bardziej. To może dziwne, bo nie można stopniować miłości do dziecka. No ale jednak tak czuje. 

W 2014 wydarzyło się bardzo dużo. Cholernie dużo pracy. Tej zawodowej i tej nad sobą. Wiele zmian. Wiele stresu. Jednak coraz mniej. 

Zaliczyliśmy z Leo kilka biegów. Wyjechaliśmy w kilka pięknych miejsc. 
Był moim najważniejszym kibicem na kilku startach, chociaż nie bardzo go interesowało, że właśnie wypluwam własne płuca. Zajęty był czymś innym. Swoim światem. Wodą, piachem, samochodami. Jednak był ze mną. On to wie i ja to wiem.
Bieg ze Spartanami uświadomił mi, że nawet bieganiem można pomagać. Razem z Leonem dołożyliśmy kilkadziesiąt złotych do kilkudziesięciu zebranych tysięcy.
Leon na półkę z medalami dołożył kilka swoich. Nigdzie nie prosiłem o jakieś specjalnie dla niego. Jednak zawsze je dostawał. Za każdym razem okrywałem łzy szczęścia. Nie lubię jak ktoś widzi, że płaczę. Przecież nie płaczę. Tylko oczy na chwilę stają się bardziej wilgotne, a emocje na twarzy nie pozwalają nic sensownego powiedzieć.

Zdobyliśmy nawet swoje pierwsze szczyty. Nie takie mentalne czy emocjonalne tylko prawdziwe górskie szczyty. Było cudownie, pięknie, wzruszająco i cholernie ciężko. 

Czy coś bym zmienił? No właśnie nie. Ten rok był ciężki i dobry. Był pozytywnie ponadprzeciętny. Był warty przeżycia.

Jaki wiec będzie 2015?
Będzie jeszcze lepszy. To już postanowione! ;-)

Skąd moja pewność? Bo znam siebie. Wiem, że będę walczył o szczęście moje i Leona każdego dnia. Wiem, że do nas należy jakość naszego życia.

Niektórzy mówią: to nieprawda. Spotka Cię choroba i wszystko leży. Tego nie zaplanujesz, z tym sobie nie poradzisz.
A co jeśli nie spotka?? Jakim życiem wtedy będę żył? 

Ja wiem jakim. SWOIM. A Ty??

Znów pojedziemy do Teksasu. To niesamowite jak bardzo chcę spotkać tych ludzi i jak bardzo oni chcą znów spotkać nas. 

czwartek, 18 grudnia 2014

Cieszyć się czy nie?

Leo chodzi do przedszkola integracyjnego. Uwielbia je. Ma oczywiście słabsze momenty. 
Cały poprzedni tydzień taki był. Dużo płaczu w kącie sali. Dużo rozpaczy. Ogólny smutek.
Ciężko jest dobrze reagować na takie rzeczy. Wytłumaczyć sobie, ze tak po prostu jest i za chwilę to minie. Każdy telefon z przedszkola jest stresem, że znów coś się dzieje. Każda wizyta nadzieją na zobaczenie uśmiechu.

Dobrze, że uśmiechów jest więcej niż smutku.Przynajmniej taką mam nadzieję. 
Dorze jest gdy nadzieja poparta jest jakimś dowodem. 

Tylko Leona nie można zapytać czy lubi przedszkole i czy nie dzieje mu się tam krzywda. 
Jak w takim razie uzyskać dowód?

Mam co najmniej dwa :-)

Leon nie mówi, ale posługuje się systemem PECS (Picture Exchange Communication System). 
Jeśli czegoś potrzebuje to przynosi zdjęcia właśnie tego. Oczywiście najczęściej przynosi zdjęcie soczku i jedzenia. Tych dwóch rzeczy nigdy nie odmawia. Słodkie jest to jak przynosi mi moje zdjęcie. Prawdopodobnie oznacza to, że chce, abym skupił się bardziej na nim. Żebym się nim bardziej zajął. To jest takie wołanie: Tato, chodź do mnie! 

Przechodzę już do dowodów fajności przedszkola. 
Pierwszy jest poniżej. Leo na Jasełkach. Jak patrzę na to zdjęcie to uśmiech nie schodzi z mojej twarzy. Nie sposób nie wierzyć, że czuje się tam świetnie


Drugi dowód jest poważniejszy.
W weekend gdy jest w domu kilka razy przynosi zdjęcie przedszkola co oznacza, ze bardzo chciałaby się do niego wybrać oraz zdjęcie jego opiekunek. Zarówno Pani wychowawczyni jak i Pani, która w szczególny sposób się nim zajmuje.

To naprawdę hiper przyjemne. To znaczy, że bardzo za nimi tęskni. 

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Centrum Kopernika - ciąg dalszy

No i wróciliśmy!

Przy okienku dla osób uprzywilejowanych Pani zapytała o legitymację Leona. Byłem zaskoczony, ponieważ jego legitymację (osoby niepełnosprawnej) miała już w rękach.

"Już ma Pani w rękach"
"Ale mi chodzi o szkolną, żebym wiedziała, że to jest to dziecko"

"To dziecko nie ma legitymacji szkolnej, ponieważ jest jeszcze w przedszkolu. Jednak zapewniam Panią, ze to jest TO dziecko"

Na tym skończyły się przygody z wejściem.

Później była tylko wspaniała przygoda z nauką.

Warto. Namawiam. Również dla siebie. Ja bawiłem się świetnie!

niedziela, 14 grudnia 2014

niespodziewane Święta

Święta świętom nierówne.
Czasami trzeba się na nie długo przygotowywać. Sprzątać, gotować, wydawać pieniądze.
Innym razem przechodzą nieoczekiwanie i znienacka.

Każdy rodzic wie, że dzieci bywają wredne. Szczególnie w weekendy. Wtedy gdy rodzic może pospać to ich małe aniołki z diabelskimi uśmiechami wstają o wiele wcześniej niż pierwsze promienie słońca.

Leon wstał dziś o 9:15. Już bałem się, ze coś mu się stało :-)
Dawno nie widziałem go w tak dobrej formie rano. Najlepsze jednak jest to, że nigdzie nam się nie śpieszy.

Świętujemy!

środa, 10 grudnia 2014

Gdy Leon zasypia zmęczony

Jest taki rodzaj zmęczenia, który nie pozwala zasnąć.
Leon też tak czasami ma. Wtedy nic nie pomaga. Nic nie działa.
Jedynie dłoń na miękkim brzuchu i opowiadanie bajek wprost do ucha pozwalają na chwilę ukorzyć mękę zasypiania.
Przebudza się, wierci, rzuca.
Gdy w końcu zaśnie to jest najsłodszym dzieciakiem świata.

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Da się? Da się!

Bardzo rzadko wybieram się do sklepów wielkopowierzchniowych.
Nie lubię ich.
Zawsze są tam tłumy, a jakość produktów wątpliwa.
W weekend byłem jednak zmuszony wstąpić do Carrefour'a. Były tłumy i jakość produktów wątpliwa, więc standard zachowany.
Przy kasach pojawił się uśmiech na mojej twarzy. Nie dlatego, że rachunek mnie pozytywnie zaskoczył, a z powodu zatrudniania tam osób głuchoniemych.
Nie mam pojęcia czy to kwestia braku personelu, oszczędności czy dopłat z PEFRON.
Nie interesuje mnie to.

Jestem zwyczajnie, po ludzku szczęśliwy, że sieć organizuje coś takiego. Że ludzie teoretycznie wykluczeni z ryku pracy, tacy, którzy do tej pory kojarzyli się z zakładami pracy chronionej, gdzie nikt nie wie czym się zajmowali mogą wyjść DO LUDZI i pracować. Realizować jedna z podstawowych wartości w życiu współczesnego człowieka.

Nawet jeśli nie zarobią tam kokosów to wierzę, że jest to dla nich satysfakcja, spełnienie i radość!

Drogi Carrefourze!
Właśnie pozyskałeś nowego Klient. Przeżyję tłok i produkty wątpliwej jakości.
Dobra robota!

wtorek, 2 grudnia 2014

mieszane uczucia.

Urodziny. Telefon dzwoni od rana. Wszyscy z życzeniami najlepszości i najwspanialszości.
Niestety humor zrujnowany. Wczoraj zbyt dużo niepotrzebnego stresu. Lekarz zabronił, ale co zrobić.

Plan był taki prosty: moje urodziny spędzone z Leonem w wielkim fikolandzie lub na basenie.
Leon chory, więc fikoland odpada. Basen tym bardziej.

No i z czego się cieszyć? Z tego, że spędzę je z Leonem! To mi wystarczy :-)

piątek, 28 listopada 2014

dziś nie będzie o miłych rzeczach

Zawsze rozpisuje się o tym jak jest fajnie.
Dziś o tym ja nie jest fajnie.

Leon jest trochę przeziębiony. Zachowuje się ja typowy facet. Ma katar więc prawie umiera.
Jest marudny i kompletnie nie do zniesienia.

W tak zwanym między czasie, czyli już ponad dwa lata, jest odpieluchowywany. Ładnie się to nazywa "trening czystości". U takich dzieciaków nie przebiega on tak łatwo jak u zdrowych. Jest "trochę" trudniej. Dokładnie o jakieś dwa lata trudniej. One zwyczajnie nie czają, że chce im się siku czy kupę. Walą w majty i się niczym nie przejmują

No cóż. Nie ma co marudzić. Trzeba załatwić sprawę. Załatwienie w tym przypadku trwa dosyć długo. Na szczęście są postępy.

Generalnie Leon już nie chodzi i nie sypia w pieluszce. Jak na chłopaka w tym wieku to nic nadzwyczajnego. Jednak jak na chłopaka, który ciągle "TEGO" nie kontroluje to nie ukrywam, że to spory sukces i ryzyko zarazem.

Więc ta maruda nie chciała wczoraj wieczorem się wysikać przed snem. Zasnął z pełnym pęcherzem i wiedziałem co to będzie oznaczało.Pierwsza zmiana pościeli odbyła się godzinę później. Po wszystkim spokojnie wrócił do łóżka i zasnął.


czwartek, 27 listopada 2014

No i po co Ci ten stres?

Telefon z przedszkola: Leon jest chory!
Panika.
Szybko pokonywane kilometry w miejskiej dżungli.
Pędem z dzieckiem do domu.

Jego choroba to katar.
Nawet gdyby było to coś poważniejszego to po co śpieszyć się na złamanie karku?
Po co jechać szybciej niż nakazuje rozsądek?

Przecież jest pod ciągłą opieką wykwalifikowanego personelu.

Po co ten stres? Po nic. Dotyczy to nie tylko odebrania dziecka z przedszkola. Dotyczy wszystkiego. Życie jest bardzo fajne i proste. Czasami ludzie przesadnie je utrudniają. Przez pośpiech, przez pretensje, przez negatywne myśli, przez stres.

Daj spokój. Zacznij żyć naprawdę.

wtorek, 25 listopada 2014

rodzice jednak potrzebują pomocy

Często rozpisuję się tu na temat tego, że rodzice dzieci niepełnosprawnych nie potrzebują specjalnej pomocy. Oczywiście piszę to korzystając z najbliższego mi przykładu. Z siebie.

Jednak kilka ostatnich dni uświadomiło mi, że są tacy rodzice, którzy bardzo potrzebują pomocy. Często specjalistycznej. Żałuję, że system wsparcie jest w Polsce tak nieudolny. Nie mam pojęcia czy są dobrzy specjaliści, którzy mają kompetencję do pomagania. Nie mam podstaw, żeby uważać, że ich nie ma. Po prostu nie zastanawiałem się nad tym. Mnie ze strasznego marazmu obudziło samo życie. Doświadczenia codzienności kazały zmienić podejście. Zmieniłem. Nikt by za mnie tego nie zrobił. otworzyłem się na świat i okazał się on dużo piękniejszy niż myślałem.

Przychodzi dzień kiedy trzeba skończyć z pretensjami do całego świata i wziąć się do roboty. Budzić z uśmiechem i kończyć dzień padając na łóżko ze zmęczenia. Cieszyć się tym, że ma się na co padać i dla kogo poświęcać.

Pisząc to dochodzę do wniosku, że jednak rodzie dzieci niepełnosprawnych nie potrzebują specjalnej pomocy. Muszą tylko wziąć się do roboty i zacząć żyć. Żyć normalnie.

środa, 19 listopada 2014

Noce bywają ciekawe

Trudności z zasypianiem nie miewam. On tak.
Najczęściej połączone są z kopaniem w nocy i ćwiczeniami siłowymi: spychanie, wiercenie się i zmiana pozycji co 15 sekund.
Takie bywają się zdarzają.

Poranny uśmiech wynagradza wszystko.

środa, 12 listopada 2014

po czym poznać zmęczenie u dziecka?

Podawałem już subiektywny sposób oceny szczęśliwego dnia w lato - ilość piasku w gramach po wieczornej kąpieli.
Teraz podaję sposób na jesień. Jeśli dziecko przy późnym obiedzie zasypia nad swoim ulubionym daniem to znak, że jest dobrze.
Poniżej wizualizacja.


wtorek, 11 listopada 2014

Lenistwo mnie rozwala

W TV jest program PIRAT DROGOWY. Najzabawniejsze dla mnie wykroczenie to nieposiadanie przy sobie prawa jazdy. Przecież wystarczy podać pesel i bardzo dobrze wiedzą ile ma się punktów karnych. Czyli co? Nie wiedzą, że ma się prawo jazdy a wiedzę, że trzeba je zabrać??

Byłem niedawno w Bostonie. Wybraliśmy się na piwo któregoś wieczora. W pubie Pan sprawdzał dokumenty tożsamości. Tylko tam nie sprawdzają "wyrywkowo". Tam sprawdzają każdemu. Nie ważne, że wchodzisz wypić piwo ze swoim pięćdziesięcioletnim synem. Nie masz ID to nie da się sprawdzić czy skończyłeś 21 lat. Prawdo jazdy, dowód osobisty nic nie dają. Jesteś w USA masz mieć przy sobie paszport. Nikt nie miał. Poszliśmy do innego baru, gdzie nikt nas o nic nie pytał.

środa, 5 listopada 2014

Leon idzie na zakupy

SuperSam na Mokotowie to całkiem spory sklep spożywczy. Lubię oglądać Leona jak kręci się pomiędzy półkami i szuka coraz to nowszych sposobów na zdenerwowanie swojego ojca czyli mnie. Czasami robi to przez wkładanie do koszyka kolejnego autobusu, czasami gdzieś mi ucieka, a jeszcze innym razem nie chce odejść od półki z chrupkami.
Jest jednak jedna rzecz, na którą czekamy obaj. To słowa: "Leon przynieś sobie soczek"
Wtedy to, niezależnie od tego gdzie jest, bez najmniejszego problemu odnajduje drogę półki z Kubusiami i wraca do mnie tak szybko jak to tylko możliwe. Wkłada napój do koszyka i zaczyna się etap pilnowania. Trwa on tak długo aż kasjerka przełoży go na drugą stronę. Tę, która świadczy o zmianie właściciela produktu.


wtorek, 4 listopada 2014

Nowy zawód dla Leo

Jeśli chodzi o włosy to u mężczyzn aktualnie modne są brody. To dobrze, bo mam możliwość bycia modnym.
Gdyby modne byłyby gładkie twarze i grzywka na bok to nie miałbym szans. 
Jestem łysym brodaczem. Z tym nie da się zrobić zbyt wiele. 

Leon nie idzie na zakupy

Kupowanie jest fajne.
Kupowanie dla Leona jest super.

Zrobiłem zakupy dla Leona bez Leona. Zwyczajnie Leon nie poszedł na zakupy.
Czapka za mała, buty za duże.... a i tak jestem zadowolony. W butach to bijemy rekordy. Najfajniejsze kupiłem w internecie w zimę rok temu. Miały być na wiosnę. Może będą. Na kolejną.

Uwielbiam robić mu zakupy. Tylko czemu ubrania dla dzieci są takie drogie??

Na szczęście nie można tego powiedzieć o zabawkach. Rodzic często mówi: "ta kurtka kosztuje prawie tyle co moja", albo "O Boże!! To prawie tyle co dla dorosłego".
O zabawkach nie da się powiedzieć: "ten miś kosztuje tyle co dorosłego". To znaczy można, ale warto wtedy się zastanowić kto jest dzieckiem :-) Tak samo nie można powiedzieć: "ten traktor  kosztuje tyle co mój". To bez sensu porównywać prawdziwy traktor do zabawki.

Szczególnie nie można powiedzieć tego o zdalnie sterowanym samochodzie. Serio. Mój kosztuje zdecydowani więcej. Porównywanie nie ma sensu :-)

Więc jak Leon nie idzie na zakupy to i tak wszyscy są zadowoleni.

niedziela, 2 listopada 2014

Przepastne są zasoby i dalekie granice internetu


Wracam do swojego dawnego pomysłu. Takiego, który już kurzem obrósł. Muszę wygrzebać go z zakamarków pamięci. Zarówno tej w głowie jak i tej na twardym dysku mojego komputera.

Na dzień ojca 2015 chcę zorganizować konferencję: Siła Ojców.
Będzie to spotkanie, które ma zainspirować do działania i dać energę do walki z codziennością.
Oczywiście dla nas. Dla Ojców, dla Rodziców, dla bliskich. Chcę pokazać, że można.

W tym celu przeszukuję internety w celu odnalezienia najciekawszych, najbardziej walecznych, najbardziej inspirujących Ojców jakich można spotkać. Okazuje się, że jest takich wielu. Matek też jest wiele. Pewnie jeszcze więcej niż Ojców.

Cieszy mnie to, że tak wiele jest osób walczących ze stereotypami. Tak wiele ludzi, którym się chce. Takich, którzy poświęcają to co mają najcenniejsze - swój czas - dla dobra innych.
Piszą blogi, produkują filmy, wydają książki. Piękne to!

Mam nadzieję, że uda mi się kilka takich osób zaprosić. Wierzę, że będą chcieli i umieli pokazać, że można normalnie żyć w tym nietypowym świecie.

wtorek, 28 października 2014

Podlaskie Szeptuchy - co się dzieje


Pamiętam o nich. O planach z nimi związanych.
Niestety czasu trochę brak.
Fotograf wyjechał do Indii i moknie w jakichś koszmarnych deszczach.
Jak wróci to może znajdzie czas na wycieczkę do Orli.
Oby jemu się chciało. I mi. Mi w sumie bardziej musi.
Oby mi się chciało namówić, przekonać, pojechać, przeżyć, zobaczyć, doświadczyć opisać.

Całe nasze życie to chcę lub nie chcę.
Chcę chcieć. Zawsze i wszystko. Tylko tak można zmieniać świat. Najlepiej swój, bo resztę niech zmieniają inni.

Współczucie


Podobno rodzice dzieci niepełnosprawnych potrzebują współczucia. 
Ja nie potrzebuje. Czasami potrzebuję wsparcia, ale współczucia ani trochę.
Może odrobinę zrozumienia, uśmiechu, czasami rozmowy. 
To wystarczy. 

poniedziałek, 27 października 2014

Leon lubi dzieci. Dzieci lubią Leona.

Leon uwielbia dzieci.
Chce się z nimi bawić.
 Chce dotykać ich twarzy.
Chce łapać je za ręce.

Są dzieci, które okazują mu tyle samo sympatii co on im. Traktują go jak dziecko. Takie, które zachowuje się trochę inaczej, ale ciągle jest fajnym dzieckiem.

Są też dzieci, które mają strasznie panikujących rodziców.
Zachowują się tak jakby Leon przez dotyk miał przekazać swoją chorobę.

Nie bójcie się. To niemożliwe.

Pozwólmy naszym dzieciom się bawić. Ja mojemu pozwalam.

wtorek, 14 października 2014

Niepełnosprawne dzieci w miejscach publicznych

To jest koszmarnie trudny temat.
Można wiele pisać na ten temat. Nie zamierzam tego robić.

Podzielę się tylko jednym przemyśleniem. Pewnie nie do końca przeanalizowanym. Jednak podzielę się.
Z jednej strony dzieci niepełnosprawne zazwyczaj zachowują się nietypowo. Inaczej. Niestandardowo.Zwracają przez to na siebie większą uwagę. Przyciągają spojrzenia.

Z drugiej strony ludzie (dorośli) nie wiedzą jak się zachować. Rozumiem ich. Nie wiadomo czy podchodzić czy nie, czy patrzeć się czy nie, czy pomagać czy nie. Są speszeni lub zdenerwowani. Nawet jeśli mają dobre intencje to czasami ich zachowanie jest źle odczytane.

Mam jedną prostą podpowiedź. Kiedyś usłyszałem jak Wall Mart szkoli pracowników z obsługi Klienta.

poniedziałek, 6 października 2014

Kim będzie Leon?

Każdy rodzic zadaje sobie to pytanie.
Chcemy jakoś przewidzieć kim będzie nasza pociecha i pomóc mu w osiągnięciu naszych planów.
Tak, tak. Naszych. Przecież ONO ma je tylko wykonać.

Oczywiście żartuje :-) Każdy pomaga dziecku w spełnieniu własnych marzeń i wykorzystaniu swojego potencjału.

Ja postanowiłem przewidzieć kim będzie Leon. Na razie mam trzy typy, ale to może się zmienić. Jeśli zobaczę jakiś inny potencjał to poinformuję o zaistniałej sytuacji.

1. Tester w fabryce pluszowych misiów - będzie robił z nimi wszystko co chce, a Ci od produkcji będą dzięki temu wiedzieli czy dana seria jest ok. Jeśli jakaś fabryka jest zainteresowana zatrudnieniem to zapraszam do kontaktu. Może być bezpośrednio ze mną. Leon rzadko odpisuje. Ma jakiś uraz do tych nowoczesnych technologii.


niedziela, 5 października 2014

Uniwersytet

Podobno na każdego z nas ogromny wpływ ma środowisko, w którym przebywamy. Trudno się z tym nie zgodzić.

Dziś spędziliśmy trochę czasu na terenie Uniwersytetu Warszawskiego.
Strach pomyśleć co teraz będzie.

Osobiście czuję się trochę mądrzejszy. Lepiej idzie mi dodawanie i mnożenie przez "2".
W Leonie również dostrzegam pewne zmiany.

Sprawdzę co o tym myśli zaraz po tym jak skończy czytać nowe wydanie Lema po angielsku. Cholernie go to wkręciło. Nie sposób namówić go na nic innego. 
Ma również plan naprawić wszystkie błędy w nowym IOS. Muszę więc kończyć, bo zaczyna od mojego telefonu. Jednak stawiam, że nawet jego to przerośnie.

Miłej soboty!

Bieganie to nuda

Jednak jeszcze gorsze jest jeżdżenie w wózku biegowym...
Trzeba jakoś urozmaicić czas przed startem. 

wtorek, 30 września 2014

Maratony

Czasami biegam.
Czasami biegam dużo.
Zdarza mi się pobiec maraton.
Mam wyzwanie. Pobiec z Leonem. 
Mam wyzwanie. Co zrobić, żeby przez 5 godzin siedział w wózku biegowym?
Jeśli będę dużo trenował to 5 zmienię na 4. Jednak ciągle to będzie bardzo długo. 
Nie boję się wyzwania fizycznego. Boję się nudy Leona. 
Jemu to się może zwyczajnie nie podobać. 
Czy to będzie mój czy jego bieg? Może nasz... może.

piątek, 26 września 2014

Ludzie patrzą

W ostatnim tygodniu kilka osób, które znam powiedziały, że poznały to miejsce.
To trochę dziwne uczucie.

Z jednej strony piszę tu o bardzo osobistych doświadczeniach. Z drugiej te osobiste przeżycia wystawiam na widok publiczny.

Za każdym razem gdy słyszę: "czytałem Twojego bloga" mam poczucie, że wpuściłem kolejną osobę do mojego prawdziwego świata.

Kimkolwiek jesteś... zapraszam. Czuj się jak u siebie. Czytaj, patrz, komentuj.

To jest mój świat, którym chcę się z Tobą dzielić.

wtorek, 23 września 2014

Fajny Gość!

Dziś rozmawiałem o Leonie z pewną Panią, która nigdy go nie poznała.
Po dłuższej wymianie zdań powiedziała uśmiechając się:
Najbardziej podoba mi się, że mówi Pan o nim FAJNY GOŚĆ!

Bo to jest FAJNY GOŚĆ - odpowiedziałem i również się uśmiechnałem

poniedziałek, 15 września 2014

Czym jest pomoc?

To pytanie nurtuje mnie od zawsze...

Jestem zafascynowany podejściom norweskim. Podobno (nie potwierdzałem tego oficjalnie) w momencie gdy rodzice dowiadują się o niepełnosprawności dziecka to psychologowie są skupieni na ich otoczeniu. Przyjaciołach, rodzinie, znajomych i sąsiadach.
Wychodzą z założenia, że rodzice mają prawo zachowywać się inaczej, dziwnie i nietypowo. To środowisko, które ich otacza musi mieć świadomość tych zachowań i wziąć na siebie ciężar pomocy i wsparcia. Tylko jak?

W Polsce "pomoc" traktowana jest jako ofiarowanie czegoś. Często czegoś materialnego.
Wydaje mi się, że jest coś cenniejszego niż pieniądze, sprzęt rehabilitacyjny czy zabawki.

To jest CZAS.

Jeśli ktoś ma go odrobinę do dyspozycji to powinien ofiarować go osobie w potrzebie.
Na rozmowę, na posiedzenie w ciszy, na spacer z dzieckiem, na wspólną wizytę w urzędzie, na ugotowanie obiadu.

Ku zatraceniu

Są dwie rzeczy,w których warto się zatracić.
Miłość i pasja.

Filozofia życia

Pociąg regelacji Częstochowa - Warszawa.
Obok mnie siostra zakonna. Gaduła jakich mało. Każdy kto mnie zna wie, że jeśli mówię o kimś gaduła to naprawdę jest bardzodużomówiącą osobą.
Rozmawia z młodą kobietą. Z kontekstu wynika, że się znają.
Siostra zakonna opowiada o swoich obowiązkach, których jest naprawdę dużo.

Pada pytanie: A siostra to nie jest zmęczona taką ilością pracy??
Pada odpowiedź: Oj nie, nie kochana. Ja nie mam czasu na bycie zmęczoną.

  
Olśniło mnie. Mam tak samo jak ona!

sobota, 13 września 2014

Plac zabaw

Każdy plac zabaw to dla dziecka raj. 
Jesli jest w miarę bezpieczny to rownież super miejsce dla rodzica. 
Zdążają sie miejsca wyjątkowe. Takie gdzie dziecko chciałoby zamieszkać, a rodzic może sie na chwile zapomnieć.
Takim miejscem jest plac zabaw na Wilanowie! Warto!!

piątek, 12 września 2014

Ludzie - jacy jesteśmy??

Przeczytałem wywiad z dziewczyną jeżdżąca na wózku. Duża energia, pozytywne nastawienie do świata. Ciekawy typ.
Czy My, rodzice niepełnosprawnych dzieci, też tacy jesteśmy? 

Ona pisze, że każdy niepełnosprawny jest inny. Że jeden chce pomocy, a inny nie chce. Jednego trzeba zapytać o to czy mu wózek popchnąć, a innemu powiedzieć, że się chce popchnąć. Jeden zareaguje w taki sposób, a inny w inny.

Wniosek: każdy jest inny! 
To po jaką cholerę dzielić ludzi na niepełnosprawnych i pełnosprawnych? Na rodziców chorych i niechorych dzieci?

Każdy jest inny! 
To wystarczy.

Chcesz się do mnie zbliżyć? 
Poznaj mnie. 

To droga do każdego. Nie dopisuj scenariusza, że wiesz jak to jest, bo znajomy znajomego też tak ma. Nie wymyślaj, że jak jest A to musi być B. 

Ludzie to nie roboty. 
Wymagają zaangażowania, a nie algorytmów.

środa, 10 września 2014

Nocne zwiedzanie

3:00 to dosyć wczesna godzina na wstawanie.
Czasami trzeba.
Na przykład wtedy gdy budzi się pięciolatek i zaczyna zwiedzanie mieszkania.
Mam wtedy wrażenie, że próbuje odkryć dom na nowo.

Będąc dzieckiem w nocy świat widziałem inaczej. Był wielką tajemnicą. Większą niż za dnia.
Nie wiem czy u Leona to kwestia odkrywania tajemnic czy bardziej poszukiwania jedzenia.
3:00 to zbyt wcześniej na jedno i drugie.

poniedziałek, 8 września 2014

Bieg serca - 07.09.2014

Schodząc z bieżni z wózkiem biegowym, w którym siedział Leon zaczepił mnie dziennikarz i zapytał czy możemy zamienić kilka zdań przed kamerą.
Oczywiście - odpowiedziałem i wciągnąłem brzuch. Wciągnięcie nic nie zmieniło. Można założyć, że było to wciągniecie mentalne. Takie tylko dla mnie. Nic nie widać, ale czuje się lepiej

Sympatyczny Pan zadał mi pytanie, które do tej pory krząta mi się po głowie.

Czy takie wydarzenia jak to powinny być świętem czy codziennością?

Odpowiedziałem, że są codziennością. Każdy, jeśli tylko chce, może pomagać.

Uważam, że to była dobra odpowiedź. Ciągle się z nią zgadzam. Nie zmieniłem zdania.
Wydaje mi się, że powiedziałem to zbyt łagodnie.

Może trzeba było dodać, że pomaganie to nie jest kwestia organizowanych imprez charytatywnych. To kwestia serca i chęci dzielenia się tym co jest w jego środku.

Naprawdę wierzę, że każdy w dowolnym momencie może pomagać.

Nawet nie trzeba się do tego polewać wodą...

sobota, 6 września 2014

Zajebistość dnia

Mam syna.
Nie wiem jak jest mieć córkę.
Wiem jak mierzyć poziom fajności dnia u syna.
Jeśli przy wieczornej kąpieli na dnie wanny zostaje wiecej niz 0,1 kg piasku to znak, że dzień był zajebisty.

Wiem, bo był. 

Frytki są spoko

Audycja zawiera lokowanie produktów. :-)

czwartek, 4 września 2014

Śpiący Leon 3

Gdy Leon śpi to mam ochotę go schrupać. Zasypia w ciągu kilku minut wtulając się w poduszkę. Zazwyczaj to on budzi się pierwszy. Gdy jest inaczej mam chwilę dla siebie. Przygotowuję śniadanie, kąpię się, pakuje jego plecak. Robię wszystko, żeby już wstał. Nie dlatego, że nam się śpieszy. Dlatego, że chcę patrzeć jak się budzi, przeciąga i przeciera oczy.
Mój Świat budzi się razem z nim.

poniedziałek, 1 września 2014

Złośliwe dzieci

Dlaczego dzieci są złośliwe? 
Każdy rodzic choć raz zadał sobie to pytanie.
Bo hałasują, bo krzycą, bo rozrabiają, bo za nogawkę łapią i ciągną na plac zabaw.

Odpowiedź: nie są!
Są stęsknione. Czasami znudzone, bo im nie dostarczamy wystarczająco dużo rozrywek.

Syberyjskie wychowanie

W połowie lat pięćdziesiątych rząd sowiecki zakazał trzymania w domu osób umysłowo chorych, zmuszając tym samym krewnych do przeniesienia ich do specjalnych zakładów. Ta smutna okoliczność kazała rodzicom, którzy nie chcieli się rozstawać ze swoimi dziećmi, osiedlać się w miejscach gdzie prawo nie sięgało. W rezultacie w ciągu dziesięciu lat do Naddniestrza trafiło wiele rodzin, które napłynęły tu z całego ZSRR, ponieważ wiedziały, że w syberyjskiej tradycji osoby chore na umyśle lub na ciele uchodzą za święte, uznawane są za Bożych posłańców i nazywane "miłymi Bogu".
Wychowałem się wśród tych miłych Bogu, z wieloma też się zaprzyjaźniłem. A przy tym oni nie wydawali mi się normalni, dla mnie oni po prostu byli normalni, tak jak wszyscy inni.
Osoby takie nie potrafią nienawidzić, umieją jedynie kochać i być tym, kim są, a jeśli czasem stają się agresywne, to ich agresja nie żywi się nienawiścią. To ważne, bo tak zachowują się tylko one i małe dzieci, ale małe dzieci rosną i często wyrastają na dorosłych gnojków, a tymczasem upośledzonym umysłowo to się nigdy nie przydarza. 

Fragment Książki "Syberyjskie wychowanie"  Nikołaj Lilin

wtorek, 12 sierpnia 2014

Hotel Fryderyk - tak niewiele trzeba

Duszniki Zdrój słyną ze świetnego klimatu i zdrowej wody. To wiedziałem.
Słyną również z festiwalu Chopinowskiego. To wiedziałem mniej.
W tym miasteczku jest Hotel Fryderyk.
Byłem w nim 12 lat temu i był zwyczajnym hotelem. Po tym czasie zmieniło się wiele.
Jest świetnie urządzony, każdy pokój ma inny wystrój i swoją nazwę. Obsługa jest przemiła.

Jednak to miejsce nie jest platformą recenzowania hoteli tylko omawiania świata z punku widzenia dziecka. W tym konkretnym przypadku dziecka niepełnosprawnego.

W tytule napisałem - tak niewiele trzeba. Dokładnie tak jest.
Mały plac zabaw. Sala zabaw w środku i ... piękny fotel przy stoliku.
Jaki? Taki:

Polecam. Ja tam wrócę.

niedziela, 10 sierpnia 2014

Podróżowanie z dzieckiem

Zamieniam zwrot "podróżowanie z dzieckiem" na "podróżowanie dla dziecka".
Leon wprost uwielbia nowe rzeczy. Przy okazji jest niesamowicie grzeczny.
Miewa swoje humory i lubi je pokazywać. Jednak nasz wyjazd oceniam na 5+.
Patrzenie na jego zmęczoną twarz jest wprost cudowne.
Sprawdziłem na aplikacji w telefonie. Chodził dziennie ponad 10 km. Miał prawo być zmęczony. Teraz ma prawo odpocząć.

piątek, 8 sierpnia 2014

Zwiedzanie

Leon nie lubi zwiedzania. To zupełnie inaczej niż ja. Jednak z nim z pewnością jest bardziej zabawnie ;-)

Dla niego to ultranudne zajęcie. 

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Hotel Poziom 511

W hotelach spędziłem mnóstwo czasu. Głównie służbowo. Byłem w tak różnych miejscach, że moje standardy się niesamowicie obniżyły. W pewnym momencie okazało się, że zależy mi tylko na trzech rzeczach:
1. W miarę miłej obsłudze - to nie musi być nic wybitnego. Wystarczy, że ludzie się uśmiechają i starają.
2. W miarę dobrym jedzeniu - żeby na śniadanie była jajecznica, której nie trzeba kroić szlifierką kątową. Do kategorii jedzenia muszę dodać też kawę. Espresso.
3. W miarę wygodne łóżko - na tyle, żeby zmęczony człowiek nie budził się w nowy.

To są moje wymagania w pracy.

Sprawa się komplikuje gdy podróżuje z Leonem. Wtedy moje wymagania są inne. Jakie?? Na razie nie wiem. Jestem na etapie uczenia się.

Na pierwszy punkt naszych wakacji wybrałem Hotel Poziom 511 na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej

No i jak?
Perła architektury - zgadza się
Przepięknie położony - zgadza się
Piękny basen - zgadza się
Cholernie drogi - zgadza się

Zresztą.. kto był ten wie. Byłem w nim już wcześniej i dlatego chciałem przyjechać tu z Leonem.
Hotel cudo. Jeden z dwóch hoteli w Polsce, które są naprawdę ładne. Piękne pokoje, komfortowe łóżka.
Niby wszystko gra.... niby.

Bo jednak nie gra w nim bardzo wiele.

Leon w hotelu

Okazuje się, że Leon jest jednym z niewielu na świecie ekspertów od zamykania drzwi automatycznych.



Zamki są takie trochę średnie

Ciągłe chodzenie w dół i w górę jest męczące. w związku z tym zwiedzanie zamków Leonowi nie podoba się zbyt bardzo.

Pustynia Błędowska

Zabierajcie dzieci na pustynię.
Leon bawi się na niej świetnie.

podlaskie Szeptuchy - przygotowania

Czytając informacje w internecie udało mi się ustalić, że przyjmują tylko w dni robocze. Biorą symboliczną opłatę lub nic. U jednej z nich była ekipa SE.pl. Niby nic się nie wydarzyło, ale jak powiedziała Pani dziennikarka po odprawieniu na niej rytuału "coś w tym musi być"

Jaki jest pomysł?
Pojechać do jednej z nich lub kilku razem z Leonem. Zbieram mojego kolegę fotografa. Postaramy się dosyć dokładnie to udokumentować, aby później coś na ten temat powstało.

Jeśli wizyta u nich ma pomóc Leonowi to chciałbym, żeby było to udokumentowane. Jeśli nie to tym bardziej. Wtedy będzie to informacja dla wszystkich rodziców w podobnej sytuacji, aby nie tracić czasu.

Gdy zadzwoniłem do kolegi, żeby o tym opowiedzieć to nie do końca wiedziałem jak to zrobić. Zaznaczyłem, że w to nie wierzę, ale chcę tego doświadczyć. On ucieszył się i pełen ekscytacji powiedział: super pomysł. Musimy to zrobić.
Po kilku minutach zadzwonił i powiedział. Poczytałem w internecie. Obejrzałem filmik na jutiub. Cholera, t dosyć przerażające. 

Mam nadzieję, że uda nam się szybko zrealizować ten plan.

podlaskie Szeptuchy - pomysł

03.08.14
Po dwóch dniach u moich rodziców przytyłem prawdopodobnie kolejne 2 kilogramy. Pocieszające jest to,  że przy mojej nadwadze być może ich za bardzo nie widać. Mniej pocieszające jest to, że ciągle się ona zwiększa. Za każdym razem wyjeżdżając z mojego rodzinnego miasta jestem przejedzony. Z jednej strony pobyt w rodzinnym domu daje mi jakiś rodzaj wolności i swobody. Coś na zasadzie: mogę wszystko. Stąd wewnętrzne przekonanie, że mogę jeść nawet 4 kg pokarmów dziennie. Z drugiej zaś powód przejedzenia jest banalnie prosty. Moja mama świetnie gotuje.
Zupełnie się nie śpiesząc wyruszyliśmy około 14. Podróż w upale upływała dosyć sprawnie. Wielu kierowcom się wyjątkowo tego dnia śpieszyło i co kilka kilometrów z dziką satysfakcją wyprzedzał nas kolejny wariat. Po około godzinie zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej. Nie musieliśmy tankować. Poprzedniego dnia zalałem do pełna. Chciałem, żeby Leon wyprostował nogi. To był pierwszy dzień naszego wspólnego wyjazdu, więc wypadało kupić dla Leona jakieś zabawki. Wybrał samochód: fiat grande punto. (mam nadzieję, że z czasem będzie miał lepszy gust :-)) i przytulankę. Tym razem był to kogut.
Ja natomiast kupiłem sobie audiobook. Pierwsze co wpadło mi do rąk. "SEJF" Pana Sekielskiego. Kiedyś uważałem go za całkiem niezłego dziennikarza. Dziś nie mam zdania na jego temat. Może dlatego, że nie oglądam telewizji i nawet nie wiem cy jest jeszcze aktywny zawodowo. W każdym razie  nie mam pojęcia dlaczego wybrałem właśnie tą pozycję. Nie zastanawiałem się nad tym. Wziąłem coś co mnie nie odstraszało. Niczym ciekawym się nie wyróżniała. W każdym razie po 10 minutach byliśmy w samochodzie. Leon walczył z nowym samochodem. To jest ten model przykręcany do kartonu na śruby. Nie da się go zwyczajnie odpakować. Ja natomiast starałem się prowadzić i słuchać jednocześnie.
Proza pisana całkiem poprawnie. Czytana chyba lepiej niż napisana. Historia nie wiem o czym, bo słuchałem tylko 40 minut. Dojechaliśmy na miejsce i musiałem skończyć. Jedyne miejsce gdzie dziś mogę słuchać płyt to własnie samochód. Mój komputer nie posiada już tego sposobu odczytywania informacji zapisanych w formie elektronicznej.

środa, 30 lipca 2014

korzystaj z tęsknoty

Wakacje to czas relaksu  i odpoczynku. Letnie wakacje zawsze kojarzą się z radością, zabawą, słońcem i przyrodą. 
Choć może to nie jest domena letnich wakacji. To po prostu domena wakacji. Więc wakacje kojarzą mi się właśnie z tym o czym napisałem. No i ten błogi spokój... aż można się w nim zatracić. 

I nagle pojawia się dziecko. Każdy kto ma dziecko ten wie, że wakacyjny spokój zaburzają w sposób absolutnie skuteczny. Są mistrzami zabijania wypoczynku rodziców. Oczywiście są również kochane, cudowne, wspaniałe i spędzanie z nimi czasu jest najważniejszą czynnością dla rodzica. Dobrego rodzica. Jednak ten DOBRY RODZIC chciałby się pobujać w hamaku. Dzieci sprawią, że nie będzie chciał. One wiedzą jak to zrobić. Są skuteczniejsze niż rosyjscy snajperzy w czasie drugiej wojny światowej. Zaskakują znienacka za każdym razem z nowym pomysłem utrudnienia wypoczynku. Gdy jesteś już gotowy na coś nowego wtedy atakują starymi metodami. Znów dla zmyłki...

W pewnym momencie okazuje się, że poza cudownym wyjazdem na wspólne wakacje jest jeszcze masa czasu podczas lipca i sierpnia, które trzeba dziecku zagospodarować. Przecież przedszkola czy szkoły nie funkcjonują, a przynajmniej nie w typowy sposób. Pojawiają się trudności. Trzeba jakoś pogodzić czas dla dziecka z czasem w pracy. Chciałoby się też wyjść na długi spacer i wypić zimne piwo w gorący wieczór. Wreszcie wpadasz na pomysł: dziecko u dziadków. Spędzi tam cudowny czas. Obojętnie gdzie Dziadków jest. 
Rozwiązanie godne pięknego umysłu.

poniedziałek, 28 lipca 2014

Ludzie się ode mnie odwracają

Lipiec 2014. dokładnie jego dwudziesty ósmy dzień. Pogoda w Warszawie obłędna. Upał. Chce się żyć i nie chce się pracować.
Plaża to dziś właściwe miejsce do zabicia czasu.

Siedząc w klimatyzowanym biurze przeczytałem na książce twarzy wpis matki niepełnosprawnego dziecka. Ulało jej się. Napisała o tym, że z powodu choroby dziecka ludzie nie poznają jej na ulicy. Odwracają się. Udają, że jej nie znają. Napisała dużo więcej jednak nie chcę przytaczać dokładnie jej słów.

Nie wiem co o tym myśleć. Być może miałem cholernie dużo szczęścia w życiu. Być może jestem ślepy.
Jednak nigdy nie zdarzyło mi się, żebym zauważył lub poczuł, że ludzie których znam się ode mnie odwrócili. Nie z powodu choroby mojego syna. Pewnie z wielu innych powodów tak, ale nie dlatego, że Leon jest trochę inny. Wręcz przeciwnie.. spotkało mnie ogromnie dużo serdeczności, życzliwości i bardzo dużo pozytywnych gestów. Celowo piszę "gestów", bo to o wiele więcej niż słowa. Czyn jest trudniejszy w wykonaniu, a jednak to właśnie wiele takowych mnie spotkało.

Jeśli jednak jestem ślepy i nie widzę, że w okół mnie jest tak jak pisze wspomniana wcześniej mama to... bardzo pragnę nim pozostać i nigdy nie odzyskać wzroku. Zbyt bardzo wierzę w ludzi. Po czymś takim by mi się... ulało.

środa, 23 lipca 2014

Work - child balance

Dotarły do mnie badania, które mówią, że doba socjalna przeciętnego Polaka trwa 26 godzin.
Co to takiego? Czas pojedynczych czynności, które wykonujemy. To oznacza, że wiele z nich wykonujemy jednocześnie. W czasie jednaj doby wykonujemy rzeczy, których suma wynosi 26 godzin. Sporo.
Dlaczego?
1. Bo doba jest zbyt krótka
2. Bo jesteśmy przekonani o swojej podzielności uwagi

Zbyt krótką dobę zostawię na chwilę. Najpierw kilka zdań o podzielności uwagi. Od jakiegoś czasu obserwuję kierowców. Większość tych, którzy robią jakieś głupoty za kierownicą są własnie w trakcie rozmowy przez telefon. To jest jakaś plaga. Od dwóch lat są punkty karne za korzystanie z telefonu podczas jazdy. Mam jednak wrażenie, że ilość osób rozmawiających się zwiększa.

poniedziałek, 14 lipca 2014

Wojowniczy żółw

Leon w deszczową sobotę stał sie wojowniczym żółwiem ninja. W ogóle mu się nie podobało. Ja za to miałem przedni ubaw. 

środa, 25 czerwca 2014

Śpiący Leon 2

W ostatnich dniach pogoda nas rozpieszcza. Słońce, brak chmur i naprawdę wysoka temperatura. Mamy lato w czerwcu. Uwielbiam taką temperaturę. Naprawdę uwielbiam. Zachęca do spędzania czasu na świeżym powietrzu, do wygrzewania się na słońcu. Leon chyba też to lubi. Gdy jesteśmy w domu to siedzi na balkonie stęskniony za świeżym powietrzem, więc raczej mało w nim (w domu) jesteśmy. Świeże powietrze daje możliwość prawdziwego, dziecinnego szaleństwa. To zaś daje rodzicom możliwość spokojnego poczytania książki wieczorem.
Uwielbiam patrzeć jak Leon śpi. Jest spokojny, równo oddycha. Lubię całować go wtedy w głowę i mam nadzieje, że śnią mu się same przyjemne rzeczy.
Chciałbym, żeby śniło mu się, że jest zdrowy, że potrafi mówić i ma wielu kolegów.
Leon bardzo lubi dzieci. Niestety one nie zawsze lubią Leona. Nie dlatego, że widzą w nim inność. Dlatego, że ich rodzice to widzą...

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Jestem ojcem

Mój wykładowca prawa rodzinnego zawsze mówił: "żeby jeździć samochodem trzeba chodzić na kurs i zdać dwa egzaminy, żeby zostać rodzicem nic nie trzeba. Może nim zostać każdy"

Kiedy oglądam w wiadomościach lub czytam w internecie lub gazecie informacje o tym co niektórzy rodzice robią swoim dzieciom to ogarnia mnie zwyczajna złość, smutek, zdenerwowanie. Brak mi słów gdy słyszę o tym jak rodzice pobili pięciomiesięczne dziecko. Przecież takiego dziecka nie da się pobić...

Bycie ojcem to kochać, dbać, troszczyć się.
To poświecić się w każdej sytuacji.
To tworzyć świat idealny dla swojego dziecka.

Jestem ojcem i jestem z tego dumny.

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Słabe momenty

Nie maco ukrywać. Pomimo wielu starań każdy ma słabsze momenty w życiu. Czasami jest to kiepskie 15 minut, a czasami beznadziejny tydzień.

Ja również je miewam. Może nie zbyt często, ale za to jak są to są mocne. Nie lubię tego. Zastanawiam się kiedy jestem prawdziwy. Ten uśmiechnięty na co dzień czy ten ze skwaszoną miną. nigdy nie znajduję odpowiedzi. W dobrym humorze świat jest piękny. W kiepskim włącza się racjonalność do granic możliwości. Mózg pędzi z prędkością naddźwiękowego samolotu i analizuje wszystko co tylko jest możliwe. niestety ciągle dochodzi do kiepskich wniosków.

Pewnie u każdego takie momenty wyglądają inaczej. Ważniejsze jest jednak to czy umiemy sobie z nimi radzić.

Ja wybieram sport. Szybko redukuje stres i pozwala zobaczyć inną perspektywę.
Ma również aspekt psychologiczny. Zrobienie życiowego czasu w bieganiu czy ogranie kogoś w tenisa daje poczucie, że jednak jest się coś wartym człowiekiem.

Czy zawsze pomaga?? Niestety nie, ale warto próbować :-)



sobota, 7 czerwca 2014

Rodzice są smutni

Zamknij oczy i wyobraź sobie idealną rodzinę.
W czasie świąt, letniej wycieczki czy zimowego kuligu.

Co widzisz?? Nie patrz na pogodę, i wszystko co jest w koło. Popatrz na twarze. Przyjrzyj się im. Każda z nich ma dokładnie to samo. To uśmiech. Szczery, prawdziwy, radosny.

Na twarzy rodziców dzieci niepełnosprawnych jest zmęczenie. Oni rzadziej się uśmiechają. Ich uśmiechy są krótkie.. przerywane. Ich myśli są gdzieś daleko. Im trudniej skupić się na TU i TERAZ. Tworzą kolejny plan, sprawdzają w głowie grafik i zastanawiają się jak dojechać z jednego miejsca miasta na drugie.

Rodzice dzieci niepełnosprawnych są smutni. Dlaczego? Bo wydaje im się, że znaleźli się w wyjątkowej sytuacji, która zabrania się cieszyć.

piątek, 6 czerwca 2014

Grupa wsparcia

Jakieś dwa lata temu czułem wielką potrzebę należenia do grupy wsparcia.
Najlepiej takiej tylko dla ojców. Wierzę w to, że matka i ojciec przeżywają inaczej chorobę dziecka. Prawdopodobnie jest wiele punktów wspólnych. Jednak wierzę w to, że jedno i drugie ma inne role. Stąd właśnie inny sposób przeżywania niepełnosprawności potomka.

Nawet znalazłem taką, ale nigdy nie wybrałem się na spotkanie. Wstyd i lekkie zażenowanie tłumaczyłem brakiem czasu.

Wczoraj zostałem "wkręcony". Myślałem, że idę na spotkanie dla rodziców, na którym będę mógł się dowiedzieć czegoś na temat wychowania, terapii, radzenia sobie z codziennością.

Jakież było moje zdziwienie gdy okazało się, że to ma być własnie spotkanie grupy wsparcia. Przez myśl przeszło mi czy wyjść i nie tracić popołudnia. Postanowiłem dać szansę losowi i zostałem. Tym razem nie byłaby to ucieczka z powodu wstydu. Dziś już nie potrzebuję wsparcia. Dziś to ja mogę być wsparciem.
Chyba właśnie dlatego zostałem.

Byli tam rodzice na różnych etapach  radzenia sobie z tym co dało im życie. Słuchałem i w każdym z nich widziałem część siebie.

Wszystko co miałem do powiedzenia to to, żeby bardziej skupili się na poradzeniu sobie ze sobą niż na poradzeniu sobie z chorobą dziecka.
Każdy z nas to miał, a niektórzy ciągle mają. Całkowite zanurzenie w chorobie i szukaniu pomocy, terapii, leczenia. Wszyscy przez to przechodzą. Tylko tak na koniec dnia... nikt za nas naszego życia nie przeżyje. Dziecko woli spokojnego i szczęśliwego rodzica niż zdenerwowanego i pędzącego do kolejnego lekarza czy na kolejną terapię.

Wrzuć czasami na luz i pozwól dziecku być dzieckiem. Nie mam pojęcia czy jeszcze wybiorę się na takie spotkanie, ale przyznaję, że było warto :-)

środa, 4 czerwca 2014

przymknięte oczy

Leon wraca z przedszkola.
Po kolacji mamy wybór. Jechać na zastrzyk i dzięki temu będziemy mieli spokojniejszy poranek czy lepiej jechać na basen i poszaleć.

Na twarzy Leona widać ogromne zmęczenie. Jest 19:30, a on już ma przymknięte oczy. Rozsądek podpowiada zastrzyk i spanie. Serce nakazuje kierunek basenu.

Wybór jest jasny. Szczęście na twarzy dziecka bezcenne.

Po kolejnej półtorej godzinie na hasło: "Leonku, idź się połóż" on grzecznie maszeruje do łóżka. Zasypia w nanosekundę. Jest pięknie.
Zbyt często bywam rozsądny. Zbyt rzadko widzę tą radość dziecka, który pływając robi ze swojej buzi fontannę. Od jakiegoś czasu fajniejszą niż wcześniej. Nie ma jedynki i szpara działa jak wylot ze sprężarki.

Państwo opiekuńcze

Jakoś przeraża mnie idea Państwa opiekuńczego!

No bo na czym niby ta opiekuńczość polega?? Prawdopodobnie składa się z dwóch części:

a. ludzie, którzy chcą i umieją pomóc
b. pieniądze

Zacznę od "b". Czy Polska ma wystarczające pieniądze, żeby zaopiekować się swoimi obywatelami, którzy są w potrzebie??
Raczej nie... Ciągle słychać, że ich nie ma. Na bezdomnych nie ma. Na niepełnosprawnych nie ma. Na chorych nie ma. Na zaawansowanych wiekiem również brakuje. Wszędzie braki.

Więc może "a"? Ludzie, którzy chcą i umieją. Spotkałem na swojej drodze wielu takich. Niestety to nie są reprezentanci Państwa. To raczej osoby, które wzięły w swoje ręce los nie tylko swój ale również innych ludzi.

Więc NIE. Polska nie jest Państwem opiekuńczym i skończmy z tymi pierdołami.
Co prawda nagrodę Nobla w XXI wieku dostaje się "na zachętę", ale tytuł "państwa opiekuńczego" za dobre chęci to jest przesada.

środa, 28 maja 2014

czy bieda wszystko tłumaczy?

Tym, którzy mają pieniądze jest łatwiej.
Tego chyba nie trzeba za bardzo tłumaczyć. Oczywiście nie chodzi o to, że pieniądze dają szczęście, albo, że szczęście daje ich brak.
Po prostu jak się ma ich dużo to ma się inne możliwości.

Tylko czy jak się ich mało to można wszystko usprawiedliwiać ich brakiem? Podobno byt kształtuje świadomość... ale czy na pewno?

W Polsce wszytko tłumaczy się brakiem pieniędzy. Nie ma na to, nie ma na tamto... nie ma na nic. Politycy na każdym kroku tłumaczą się brakiem finansowania, a przecież mają do dyspozycji miliardy złotych. Więc nie do końca chodzi nieposiadanie, ale o sposób wydawania.

To miejsce, które właśnie czytasz jest prowadzone przez ojca dziecka niepełnosprawnego. Wybacz więc, że skupię się właśnie na tym obszarze braków.


poniedziałek, 26 maja 2014

sposób na dobry sen

Ten wpis jest bardzo poważny. Będzie poświęcony sposobom na to, żeby dziecko szybko i łatwo zasnęło.
Oczywiście sposób jest mój i dotyczy Leona. Opracowany na podstawie własnych doświadczeń z minionego weekendu.

Przepis jest następujący: zmęcz dziecko tak bardzo, żeby padało ze zmęczenia. Później wykąp, ubierz pidżamę i skieruj do łóżka.

Po pięciu minutach śpi.

Koniec porady.

A teraz "na poważnie":
Leon cały weekend spędził na świeżym powietrzu. Wyszalał się za wszystkie czasy. Był skonany, padnięty i super szczęśliwy.
Uwielbiam takie chwile.
Naprawdę dobrze spał. Naprawdę łatwo zasypiał. Ja też.

sobota, 24 maja 2014

Szaleństwo dzieci...

Dlaczego dzieci niepełnosprawne szaleją? 
Bo są dziećmi. Warto czasami zapomnieć o chorobie dziecka i pozwolić mu być po prostu dzieckiem! 
Po co? Dla uśmiechu. Dla jego uśmiechu i mojego rownież ;-)

Jest lato!

piątek, 23 maja 2014

Dziecko, ktore sika!

To jest Leon. Zdjęcie jest zrobione w metrze. Kilka minut pózniej sie zsikał. Leon nie daje znać kiedy zaczyna proces sikania. Nie wola "tato siku". Nie łapie się za pisiora. Nie sygnalizuje. Zwyczajnie sika. 
Praktyczna rada dla każdego kto ma z dziecko z taką przypadłością: olej to! 

Nic innego nie wymyślisz. Dziecko nie robi tego z braku kultury tylko dlatego, że inaczej nie umie. Nie przejmuj się rzeczami, na ktore nie masz wpływu. Szukaj dobrych stron. Ja znalazłem: Leon ma zdrowe nerki :-)

Dlaczego dzieci nie mówią??

Leon nie mówi.
Czasami zdarza mu się powiedzieć coś co ma sens. Jego ulubionym słowem jest BABCIU.
To trochę dla mnie dziwne, bo to słowo jest trudne. Łatwe są: mama, tata, baba, ale BABCIU jest naprawdę skomplikowane.

Wczoraj zastanawiałem się dlaczego dzieciaki z jego chorobą nie mówią. Niestety nie znalazłem odpowiedzi. Z punktu widzenia rozwoju aparatu mowy wszystko u niego gra. Jest w porządku. Dlaczego nie mówi? Być mogę mówienie wymaga ogromnych zasobów intelektualnych, a jemu tego brakuje?? Naprawdę nie wiem.

Zacząłem się więc zastanawiać co chwiałby mi powiedzieć gdyby mógł mówić. Mam wrażenie, że pierwsze co by powiedział (czasami naprawdę wygląda jakby bardzo chciał to zrobić) to "stary!! daj mi wreszcie te parówy". Pewnie powiedziałby jeszcze wiele rzeczy, ale jestem pewien, że jedzenie byłoby pierwsze.

Koniec przemyśleń.

Nie ma się co zastanawiać co by było gdyby. Jest jak jest. Może jeszcze kiedyś będzie na mnie krzyczał w sprawie parówek. Będzie fajnie, ale jeśli nie będzie krzyczał to też będzie fajnie.

środa, 21 maja 2014

jak ja nie cierpię polityków!!!

Jesteśmy w przededniu wyborów do europarlamentu. Kto się dostanie ten zazna życia na obczyźnie. To życie będzie zupełnie inne niż życie polskich emigrantów w Londynie. Będzie dosyć bogate, dosyć luksusowe i dosyć spokojne. Posada ciekawa więc i chętnych sporo. Bo przecież bić się trzeba o te intratne stanowiska.

Mam na ten temat całkiem sporo do powiedzenia. Jednak skupię się nad jedną stroną.
Drodzy kandydaci,
nie grajcie z nami lub przeciwko nam naszymi dziećmi. W szczególnością ich niepełnosprawnością. Każdy kto ma dziecko niepełnosprawne wie jak niewiele pomagacie ich rodzicom i rodzinom. Nie wykorzystujcie nas do swojej brudnej gry. Każdego dnia robicie niewiele w naszych sprawach to teraz też nie popisujcie się elokwencją, inteligencją i znajomością tematu

Napiszę do Was po wyborach. Zobaczymy co wtedy powiecie i jak chętnie będziecie się wypowiadali w NASZYCH sprawach. Jak silnie będziecie walczyli o NAS.

Do usłyszenia/zobaczenia po 25 maja 2014.

wtorek, 20 maja 2014

pogoda

Szwedzi mówią: nie ma złej pogody. Czasami człowiek jest źle ubrany.

Załóżmy, że tak jest. Tylko jak sobie z tym poradzić. Dziś jest pięknie. Słońce świeci i jest ciepło.
Grzech siedzieć w domu. Więc: basen czy park? plac zabaw czy spacer?
To wieczne dylematy, które z dylematami nie mają nic wspólnego. I tak będzie świetnie :-)

piątek, 16 maja 2014

Patetycznie i wzniośle o życiu, a nawet bardziej o przyszłości życia.

Rano. Wstaję i zajmuję się porannymi obowiązkami. Ważnymi rzeczami zaraz po przebudzeniu. Kawa. Zęby. Wietrzenie mieszkania. Dziś ja wstałem wcześniej. Leon kilkanaście minut po mnie. On lubi długo leżeć w łóżku. Dokładnie rzecz ujmując to dziś tak lubił. Czasami wstaje w złym humorze i płacze. Czasami zaraz po wstaniu rzuca się na lodówkę. Są również takie dni gdy po wstaniu mnie budzi. Wtedy jest bardzo wcześnie. Naszą ulubioną godziną jest 6:20. Wtedy się wyrabiamy ze wszystkim. Te wczesne godziny wstawania to na przykład 3:34. Wtedy jest ciężko.
Więc dziś wstał dosyć późno. Późnej niż ja. Wstał zamknął drzwi do sypialni i poszedł spać. Ja śpiesząc się, bo przecież zawsze rano się śpieszę, zacząłem się zastanawiać gdzie są granice poświęcenia dla dziecka. Oczywiście każdy rodzic pomyśli sobie, że ich nie ma. Ja jednak myślę, że gdzieś są. Czy mając niepełnosprawne dziecko poświęca się rodzic bardziej czy mniej? Czy kocha bardziej czy mniej? Czy marzy bardziej czy mniej?

sobota, 10 maja 2014

czwartek, 8 maja 2014

Pierwszy zjazd w sezonie

Późno, ale ważne ze jest!!

zmęczenie

Choroba Leona sprawia, że powinien dużo spać. Dużo i twardo. Wtedy się regeneruje, odpoczywa i rozwija. Czyli dokładnie tak samo jak każdy tylko u niego jest to ważniejsze.

Ludzie narzekają, że są zmęczeni. Każdemu się to zdarza.
Wczoraj Leon też był zmęczony. Basen, spacer, wesoła zabawa i padł.

Jak ocenić czy był zmęczony? Spadł z łóżka i się nie budził. Przekręcił się na drugi bok i poszedł spać.

Ostatni raz spotkałem się z podobną sytuacją kilkanaście lat temu na studenckiej imprezie. Kolega był tak pijany, że nie  poczuł jak spadł z łózka.

Chyba właśnie porównałem mojego syna do pijanego kolegi. Jednak lepszego porównania nie znalazłem :-)

Była jedna różnica. Kolega został już na podłodze. Leona postanowiłem wrzucić na łóżko. Podniesienie 25 kilogramów bezwładnego ciała w środku nocy nie jest łatwe. Jest za to przyjemne i zabawne.

Życzę każdemu twardego snu


wtorek, 22 kwietnia 2014

1%

Reklamy telewizyjne informują nas o różnych produktach i usługach. Próbują nawet czasami wmówić, że po zakupie proszku do prania zmieni się Twoje życie. Pokazują świat który nie istnieje. Taki, w którym kobiety cieszą się, że mogą posprzątać mieszkanie. Inne noszą płyn do prania na spacer z koleżanką. Faceci też nie są lepsi. Generalnie liczą się dla nich tylko samochody i wzwód. To drugie szczególnie bardzo w ostatnim czasie.

Są również reklamy bardziej prawdziwe i bardziej delikatne niż rzeczywistość.
Kwiecień dobiega końca i jesteśmy zalewani informacjami o możliwości przekazania 1% swojego podatku na jakąś fundację. W jednej z reklam chora dziewczynka mówi: warto przekazać 1% na tą fundację.

To nie do końca tak jest. Warto przekazać 1% na jakąkolwiek fundację! Co roku robi to więcej osób, ale jeszcze nie wszyscy. Lubisz psy - przekaż na psy, lubisz konie - przekaż na Smolenia, lubisz dzieci - pomóż im cieszyć się życiem. Przekazanie podatku potraktuj jako Twój obowiązek. nie prawo, nie przywilej. Te pieniądze i tak wydasz. Mogą jednak pomóc komuś na kim Ci zależy. Ludziom, którzy czynią dobro przez cały rok

A jeśli tego nie zrobisz to się nie przyznawaj. Bo to żenada.

wtorek, 15 kwietnia 2014

nie każda zabawa dobrze się kończy


Poświęcenie

Ludzie patrzą na rodziców z niepełnosprawnymi dziećmi i biaduja.
Inni mówią: ja bym nie dal rady. Tak się poświęcić. Tyle robić.

Otóż dałbyś radę. Jeśli amputują Ci nogę to uczysz się żyć bez niej. Jeśli masz chore dziecko to uczysz się żyć z nim. Bez nogi niektórzy zdobywają olimpijskie złota. Z chorymi dziećmi niektórzy są szczęśliwi.
Jedno i drugie jest tak samo możliwe. Radość z każdego dnia wynika z naszego wnętrza, a nie z naszych ograniczeń.

środa, 9 kwietnia 2014

Różnice

Najgorsze dla mnie jest to, że nie mam porównania.
Co jest normalnym zachowaniem, a co nie jest?
Jadę windą. Leon wyciąga butelkę z piciem z siatki. Nie z mojej siatki tylko z siatki obcej kobiety, którą widzę pierwszy raz na oczy. Gdyby zrobił to będąc zdrowym dzieckiem to uśmiechnąłbym się do Pani i poprosił Leona o włożenie butelki z powrotem. No ale on jest chory, więc robię.... dokładnie to samo. Ale nie wiem co czuje w takiej sytuacji rodzić zdrowego dziecka. Wiem co czuję ja. Strach, niepokój, stres, trochę zażenowanie. Czy on tak może Czy powinien? Czy wypada?

Chyba własnie to nas różni. Ja cały czas myślę, że to co robi Leon jest niewłaściwe. Jest chore...

To beznadziejne. Wiem. Wstydzę się tego.

Lista marzeń

Każdy chyba ma jakąś listę marzeń.
Nie zawsze nazywa ją "listą marzeń". Czasami listą planów, życzeń, celów.

Gdy rodzi się dziecko to wyobrażamy sobie jego przyszłość. Z kim będzie żył/a? Jaką skończy szkołę? Jakim będzie człowiekiem? Co zrobić, żeby być z tego małego człowieka dumnym?

Ja też taką miałem. Dziś moja lista jest inna. Na dłuższą metę: chciałbym, żeby Leon zaczął mówić i żeby kiedyś powiedział, że mnie kocha. Na krótszą metę: żeby się wreszcie nauczył załatwiać do toalety i żeby przestał się ślinić.

To właśnie różni rodziców zdrowych dzieci od dzieci niepełnosprawnych. Lista marzeń.

Świat wokół nas

Od czasu do czasu wydaje mi się, że nasze życie jest zupełnie typowe. To cały świat wokół nas oszalał. Leon jest dzieckiem niepełnosprawnym. To znaczy, że najpierw jest dzieckiem, a dopiero później niepełnosprawnym. Należny go tratować jak dziecko. Wypadałoby powiedzieć, że bardziej wymagający, ale jak widzę zdrowe dzieci moich przyjaciół to wydaje mi się, że Leon jest mniej wymagający od nich. Przynajmniej czasami.

Drogi ŚWIECIE, jesteśmy częścią Ciebie. Nie potrzebujemy wyróżnienia. Nie potrzebujemy współczucia. Potrzebujemy uśmiechu, miłości i wsparcia. Dokładnie tak samo jak każdy inny.

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Wstyd Panie Premierze

26.10.2012
Wstyd Panie Premierze!
Szanowny Panie Premierze,
Piszę do Pana, ponieważ chcę, żeby usłyszał Pan obywatelski głos. Nazywam się Marcin Renduda i jestem ojcem Leona – trzy i pół letniego chłopca z bardzo rzadką chorobą genetyczną. Moja żona od trzech lat walczy o jego przyszłość, a ja staram się zapewnić im materialne zabezpieczenie tej walki. Jestem również wyborcą. Głosowałem na PO. Głosowałem na Pana. Nie tylko ostatnio. Wcześniej również.
Niestety Polska i Rząd, na którego czele Pan stoi, zupełnie nam w tej walce o zdrowie naszego syna nie pomaga. Podobno człowiek może tak wiele, że nawet sobie z tego sprawy nie zdaje. Proszę mi wierzyć rodzić dla swojego dziecka może zrobić naprawdę dużo. Problem jest wtedy jeśli „system” nie tylko nie pomaga, a wręcz zaczyna utrudniać. Wtedy trzeba walczyć nie tylko z chorobą i o przyszłość, a jeszcze przeciwko czemuś i na to nie starcza już sił. Jednak nie chcę się użalać nad ciężkim losem rodzica. Myślę, że głosy takich jak ja docierają do Pana codziennie. W końcu jest nas (rodziców dzieci niepełnosprawnych) kilkaset tysięcy.

parkowanie w miejscach dla niepełnosprawnych

Robię czasami coś co sprawia mi wielką przyjemność. To brzydkie i głupie, ale naprawdę ciekawe przeżycie.
Gdy w sobotę zaprowadzam Leona na rehabilitację to jest ona w budynku obok małego bazarku. Mnóstwo ludzi, mnóstwo samochodów i dwa miejsca dla niepełnosprawnych. Co do zasady parkują na nich rodzice dzieci, którzy przyjeżdżają do ośrodka rehabilitacyjnego. Co jakiś czas znajduje się ktoś komu się bardzo śpieszy i nie może zainwestować 5 minut w dojście po cebulę i ziemniaki tylko parkuje na miejscach dla siebie nieprzeznaczonych.
I wtedy wkraczam ja. Robię kilka zdjęć takiego samochodu i czekam na kierowcę. Kiedy wraca do swojego auta pytam czy ma uprawnienia do parkowania. Oczywiście słyszę, że nie.
Wtedy grzecznie informuję, że zrobiłem kilka zdjęć (w tym momencie je pokazuję) i przekażę je na Policję. Z tego co wiem mandat za to wynosi 500 zł i 8 punktów. Po takiej informacji odchodzę. I wtedy kreatywność ludzi sięga zenitu. Bo oni tylko na chwilę, bo dziecko w domu czeka, bo nie mieli gdzie zaparkować, bo przepraszają, bo to pierwszy raz w życiu...

Nie reaguję. Odchodzę.

Jestem przekonany, że przez jakiś czas nie zaparkują samochodu na miejsca dla niepełnosprawnych.

PS
Nigdy nie przekazałem zdjęć na Policję. Nie chodzi mi o mandaty. Chodzi mi o traumatyczne doświadczenie kierowcy. Niech przynajmniej kilku się zmieni. Na lepsze!

niedziela, 6 kwietnia 2014

Śpiący Leon - aktualizacja

Leon ze mną sypia. Możliwość powąchania jego gęstych włosów w nocy mnie rozczula. Nie pachnie dzieckiem i nie pachnie dorosłym. Pachnie sobą. Dla mnie to zapach miłości. Dla każdego innego może nic nie znaczyć, ale dla mnie jest wyjątkowy. Rozpycha się jak... dziecko. Wierci, kręci, przewraca.
Jest cudownie. A najfajniej jest wtedy gdy się budzi i mogę na niego patrzeć jak wraca do świadomego świata. Widok, który sprawia, że mam lepszy dzień. On chyba też mnie kocha. Nawet jeśli nie wie czym jest miłość, nawet jeśli nigdy mi tego nie powie to wiem, że gdyby mógł to zrobiłby to.

Zakupy

Jestem z Leonem na zakupach. Jestem świetnym Klientem. Kupuję dużo, szybko i nie patrzę na ceny. Szczególnie jeśli chodzi o niego. To, że jest chory nie oznacza, że ma źle wyglądać. Na ladzie leży już kilka rzeczy, a ja wybieram ciągle kolejne. Leon zobaczył dziewczynkę. Nie wiem czy rozróżnia dziewczynki od chłopców. Nie mam pojęcia czy którąś płeć lubi bardziej. Wiem jednak, że uwielbia dzieci. Jego zabawy z nimi są trochę inne niż zdrowych dzieci. Podchodzi do tej, może trzy i pół rocznej, dziewczynki i chce dotknąć jej twarz. Ona patrzy przerażona i nic nie mówi. Nagle mata dziewczynki łapie Leona za ręce i odciągając go mówi: Hej, uważaj! Mieliście kiedyś ochotę połamać komuś ręce? Ja miałem. Właśnie w tej chwili.

Porada: dzieci niepełnosprawne nie zrobią większej krzywdy Waszym dzieciom niż dzieci zdrowe. Mogą ją zrobić mniej świadomie, ale z pewnością nie większą i bez złych intencji. Nie karzcie naszych dzieci za mniejszą świadomość bo.... połamiemy Wam ręce.

Motywacja

Różne rzeczy motywują do codziennego zmagania się z przeciwnościami losu.
Jeszcze inne do większego wysiłku niż zwykle. Leon nie słucha, nie wykonuje poleceń, nie robi zbyt wiele. Szczególnie jeśli nie jest właściwie zmotywowany. Dokładnie rzecz ujmując: jeśli nie jest zmotywowany to jest lenie. Czyli tak samo jak każdy z nas. Przynajmniej tak mi się wydaje. A co sprawia, że mu się chce? Może to dziwne, ale są to dwie rzeczy jedzenie - najlepiej mięso i picie - najlepiej słodkie. Czasami mam wrażenie, że właściwe wykorzystanie tych dwóch rzeczy sprawia, że jest prawie zdrowy. Prawie...

dawno mnie nie było

Niestety,
Czas leci. Setki obowiązków każdego dnia. Umknęło mi kilka ostatnich miesięcy.
Nadrobię. Obiecuję. Będę częściej. Nie obiecuję Tobie. Nie obiecuję nikomu poza sobą. Sam przed sobą ta obietnicę składam.
Przeczytałem książkę i znów jestem zmotywowany do pisania o Leonie. O najważniejszym facecie w moim życiu.