Popularne posty

piątek, 30 stycznia 2015

Nigdy nie rób przerw na usypianie dziecka!!

Plan zawsze jest prosty.
Zajęty rodzic przerywa aktualne zajęcie i idzie uśpić dziecko. Później ma wrócić i dokończyć to czym się zajmował. Zazwyczaj wraca rano :-)

Rower stacjonarny jest fajny, bo można spocić się nie wychodząc z domu. Robię to często. Zazwyczaj gdy Leo już śpi. Trening w połączeniu z dobrym filmem to świetne zakończenie dnia.

Tym razem plan był doskonały. Zrobię szybką rozgrzewkę, położę Leo spać i ciężki trening zaraz po jego uśnięciu.

Efekt!? Obudziłem się dziś w kolarskich spodenkach, pasem do pulsometra na klatce piersiowej i przepoconej koszulce.

Są też plusy.
Obudziłem się naprawdę wyspany :-)

Więc chyba jednak warto robić przerwy, przytulać się do dzieci i odpływać razem z nimi do krainy Morfeusza. No bo przecież to co zaczęliście wczoraj możecie dokończyć dziś.

Miłego dnia dla wszystkich zapracowanych rodziców!

środa, 28 stycznia 2015

6 lat minęło jak jeden dzień

Za 9 godzin minie dokładnie sześć lat odkąd Leon wciągnął do płuc pierwszy haust powietrza. Niewiarygodny czas. Pełen stresu, miłości, pięknych chwil i strasznych koszmarów. 

Dziś spaliśmy długo, a do przedszkola Leon zabrał duże pudełko lizaków. 

Przez te sześć lat stał się naprawdę dużym i mądrym chłopcem. 

Aż ciężko uwierzyć jak szybko ten czas minął.... piękny czas. 

czwartek, 8 stycznia 2015

jak można odciąć się od złych informacji?

Każdego dnia docierają do nas setki informacji. O czyichś zaręczynach. O narodzinach dziecka. O zamachu we Francji. O katastrofie samolotowej nad jakimś bardzo odległym morzem. O wypadku na rajdzie Dakar.

Jest ich cale mnóstwo. Większości nawet nie zauważamy. Na niewiele zwracamy uwagę. Tylko nielicznymi się przejmujemy. Są również takie, które powodują dłuższą zmianę w naszym nastroju. Czasami wywołują uśmiech lub salwy śmiechu. Innym razem smutek i przygnębienie.

Należę do zamkniętej części fejsbuka. Są tam rodzice chłopców z chorobą Leona. Piszą o sukcesach swoich Małych Bohaterów i czasami o porażkach.

Ostatnimi czasy piszą o śmierci. Duplikacja MECP2 to naprawdę rzadka choroba. Jest tam niewielka grupa rodziców. W ciągu miesiąca czterech chłopców zmarło. Niektórych poznaliśmy w USA. Trzech z tej czwórki zmarła w ciągu jednego tygodnia. Dzień po dniu. Śmierć towarzyszy tej chorobie bardziej niż zdrowym dzieciom. Połowa z nich nie dożywa 20 roku życia. Smutek, przygnębienie, żal. Już nie mam siły na pretensje. Jedna z matek napisała: nienawidzę tej choroby.  Czy nienawiść to właściwe słowo, żeby opisać stratę dziecka? Nie. BEZRADNOŚĆ jest lepsza.

Największa wykrywalność jest USA. Nie dlatego, że jest tam największy odsetek chorych dzieciaków. Powodem jest zdolność diagnozy tego gówna. Nie wszędzie jest tak sam. Uwierzcie mi.
W USA mają świetną opiekę zdrowotną. Ci chłopcy umierają na powikłania chorób płuc. Ich odporność jest zbyt niska i chorują z każdego możliwego powodu. Jeden z nich miał półtora roku. Był śliczny. Był bezradny. Już go nie ma. Mam tylko nadzieję, że jeśli jest coś po śmierci to na tamtym świecie jest on zdrowy, biega i ma mnóstwo kolegów.

Ludzie uważają mnie za śmieszka. Zawsze uśmiechniętego chłopczyka, który wszystkich częstuje swoją energią i dobrym słowem. Śmierć tych dzieciaków mnie naprawdę dotknęła. Na tyle, że od kilku osób usłyszałem, że jestem: inny, smutny, niedostępny. Rozumiem to.
Jednak od jednej osoby po tym jak powiedziałem źródło mojego nastroju usłyszałem: Weź daj spokój. Po co to czytasz. Zdrowe dzieci też umierają.
Ręce mi opadły. Dlaczego ja nie mogę być smutny nawet przez chwilę???
Dajcie mi czasami do tego prawo.
Proszę.