Popularne posty

poniedziałek, 27 lipca 2015

Wilk z Wall Street o niepełnosprawności dzieci.

(...)Obydwa były śmiertelnie niebezpieczne, ale chory, który przeszedł pierwsze fazy wirusowego, miał szansę na całkowite wyzdrowienie. Natomiast w przypadku zapalenia bakteryjnego groziła mu ślepota, głuchota i niedorozwój umysłowy. Myśl ta była nie do zniesienia.

Często zastanawiałem się, jak rodzice dotkniętego tym nieszczęściem dziecka uczą się je kochać. Widywałem niedorozwinięte umysłowo maluchy bawiące się w parku. i kiedy patrzyłem, jak ich rodzice dają z siebie wszystko by stworzyć im chociaż namiastkę normalności i szczęścia, z bólu pękało mi serce. Ich bezgraniczna miłość zawsze wzbudzała we mnie pełen szacunku podziw, bo widać było, że kochają je, chociaż musiały być dla nich potwornym ciężarem.

A ja? Czy zdołam pokochaż tak Cartera? Czy stanę na wysokości zadania? Łatwo powiedzieć, że tak, oczywiście. Ale słowa to tylko słowa. Pokochać dziecko, którego nie zdążyło się nawet poznać. do którego nie miało się okazji zbliżyć. Mogłem jedynie modlić się do Boga, żeby dał mi siłę, żeby pomógł mi stać się takim człowiekiem, człowiekiem prawdziwie dobrym, prawdziwie silnym. (...)

Fragment książki "Wilk z Wall Street" Jordan Belfort