Czytając informacje w internecie udało mi się ustalić, że przyjmują tylko w dni robocze. Biorą symboliczną opłatę lub nic. U jednej z nich była ekipa SE.pl. Niby nic się nie wydarzyło, ale jak powiedziała Pani dziennikarka po odprawieniu na niej rytuału "coś w tym musi być"
Jaki jest pomysł?
Pojechać do jednej z nich lub kilku razem z Leonem. Zbieram mojego kolegę fotografa. Postaramy się dosyć dokładnie to udokumentować, aby później coś na ten temat powstało.
Jeśli wizyta u nich ma pomóc Leonowi to chciałbym, żeby było to udokumentowane. Jeśli nie to tym bardziej. Wtedy będzie to informacja dla wszystkich rodziców w podobnej sytuacji, aby nie tracić czasu.
Gdy zadzwoniłem do kolegi, żeby o tym opowiedzieć to nie do końca wiedziałem jak to zrobić. Zaznaczyłem, że w to nie wierzę, ale chcę tego doświadczyć. On ucieszył się i pełen ekscytacji powiedział: super pomysł. Musimy to zrobić.
Po kilku minutach zadzwonił i powiedział. Poczytałem w internecie. Obejrzałem filmik na jutiub. Cholera, t dosyć przerażające.
Mam nadzieję, że uda nam się szybko zrealizować ten plan.
To miejsce, w którym w zupełnie nieuporządkowany sposób opisuję wszystko to co związane z moim synem. Leon jest cudownym chłopakiem. Ma drobną zmianę genetyczną. W jednym miejscu jego łańcuch chromosomowy jest zduplikowany tak niewiele, że nawet nie jestem w stanie nazwać tej długości. Jednak wystarczająco dużo, żeby zmienić jego życie. Moje również.
Popularne posty
-
Nie przepadam za galeriami handlowymi. Nie lubię tłoku i wysuszonego powietrza. Brak słońca też nie wpływa na mnie szczególnie kojąco. Ni...
-
Jadąc samochodem z kolegą usłyszałem: nie przyzwyczajaj Leona do spania w Waszej sypialni, bo później żyć Wam nie da. Dziecko musi spać u si...
-
Każdego dnia docierają do nas setki informacji. O czyichś zaręczynach. O narodzinach dziecka. O zamachu we Francji. O katastrofie samolotowe...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz