Popularne posty

poniedziałek, 15 września 2014

Czym jest pomoc?

To pytanie nurtuje mnie od zawsze...

Jestem zafascynowany podejściom norweskim. Podobno (nie potwierdzałem tego oficjalnie) w momencie gdy rodzice dowiadują się o niepełnosprawności dziecka to psychologowie są skupieni na ich otoczeniu. Przyjaciołach, rodzinie, znajomych i sąsiadach.
Wychodzą z założenia, że rodzice mają prawo zachowywać się inaczej, dziwnie i nietypowo. To środowisko, które ich otacza musi mieć świadomość tych zachowań i wziąć na siebie ciężar pomocy i wsparcia. Tylko jak?

W Polsce "pomoc" traktowana jest jako ofiarowanie czegoś. Często czegoś materialnego.
Wydaje mi się, że jest coś cenniejszego niż pieniądze, sprzęt rehabilitacyjny czy zabawki.

To jest CZAS.

Jeśli ktoś ma go odrobinę do dyspozycji to powinien ofiarować go osobie w potrzebie.
Na rozmowę, na posiedzenie w ciszy, na spacer z dzieckiem, na wspólną wizytę w urzędzie, na ugotowanie obiadu.



Czas to wielki dar.

Co by było gdyby zamiast robienia przelewów pieniężnych ktoś wpadł na pomysł polewania się wodą wraz z zadaniem pojechania do ośrodka terapeutycznego i spędzenia jednej godziny z dzieciakami.
A może nawet zamiast polewania...

I gdyby tylko co dziesiąta osoba to naprawdę zrobiła... to byłoby cudowne. Zarówno dla dzieci jak i osób, które ich odwiedzają.

Jeżdżąc na motocyklu uczestniczyłem w różnych akcjach pomocy dla dzieciaków.

Nigdy nie zapomnę chłopczyka z białaczką. Miał 8 lat i był z Łodzi. W niedziele palmową jechaliśmy kolumną stu pięćdziesięciu motocykli po centrum Warszawy. Jego chude ręce bardzo mocno mnie obejmowały. Jego mała głowa obijała się o kask i prawdopodobnie nic nie widział.
Schodząc z siodła płakał i starał się to ukryć. To był jego pierwszy raz na motocyklu. Pierwszy raz na Harleyu.

Gdy to piszę nie mogę opanować emocji... łzy same napływają do oczu.
Mam nadzieję, że On wciąż marzy o swoim pierwszym motocyklu i już nie długo będzie go miał...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz