Schodząc z bieżni z wózkiem biegowym, w którym siedział Leon zaczepił mnie dziennikarz i zapytał czy możemy zamienić kilka zdań przed kamerą.
Oczywiście - odpowiedziałem i wciągnąłem brzuch. Wciągnięcie nic nie zmieniło. Można założyć, że było to wciągniecie mentalne. Takie tylko dla mnie. Nic nie widać, ale czuje się lepiej
Sympatyczny Pan zadał mi pytanie, które do tej pory krząta mi się po głowie.
Czy takie wydarzenia jak to powinny być świętem czy codziennością?
Odpowiedziałem, że są codziennością. Każdy, jeśli tylko chce, może pomagać.
Uważam, że to była dobra odpowiedź. Ciągle się z nią zgadzam. Nie zmieniłem zdania.
Wydaje mi się, że powiedziałem to zbyt łagodnie.
Może trzeba było dodać, że pomaganie to nie jest kwestia organizowanych imprez charytatywnych. To kwestia serca i chęci dzielenia się tym co jest w jego środku.
Naprawdę wierzę, że każdy w dowolnym momencie może pomagać.
Nawet nie trzeba się do tego polewać wodą...