Z racji choroby Leona z dużym zainteresowaniem czytam wszelkiego rodzaju materiały o tym jak Ojcowie radzą sobie z niepełnosprawnością dzieci. Czasami mnie wzruszają, często śmieszą. Najczęściej wywołują dziwny rodzaj współczucia. Nie dlatego, że czytam o poradzeniu sobie z niepełnosprawnością. Dokładnie odwrotnie. Najczęściej czytam o nieporadzeniu sobie z nią.
Kilka lat temu słyszałem w radiu wywiad z z aktorem. Nie pamiętam z kim, ale dla tej historii nie ma to znaczenia. Opowiadał o początkach swojej kariery. O tym jak jeździł po Polsce i występował w szkołach z jakimiś marnymi pokazami marnych sztuk. Zarabiał tyle co nic i ciężko było mu związać koniec z końcem. Miał przyjaciela, któremu często żalił się na swój los. Używał zwrotu: tak bardzo chciałbym być szczęśliwy, a los tak bardzo sprawia, że nie mogę.
Pewnego dnia ten kolega nie wytrzymał i powiedział: jeśli tak bardzo chcesz być szczęśliwym człowiekiem to w końcu zacznij nim być i przestań marudzić!
Z niepełnosprawnością dziecka jest tak samo. Jeśli chcesz być szczęśliwy mając chore dziecko to…. bądź.
Innych porad nie znam.
To miejsce, w którym w zupełnie nieuporządkowany sposób opisuję wszystko to co związane z moim synem. Leon jest cudownym chłopakiem. Ma drobną zmianę genetyczną. W jednym miejscu jego łańcuch chromosomowy jest zduplikowany tak niewiele, że nawet nie jestem w stanie nazwać tej długości. Jednak wystarczająco dużo, żeby zmienić jego życie. Moje również.
Popularne posty
-
Nie przepadam za galeriami handlowymi. Nie lubię tłoku i wysuszonego powietrza. Brak słońca też nie wpływa na mnie szczególnie kojąco. Ni...
-
Jadąc samochodem z kolegą usłyszałem: nie przyzwyczajaj Leona do spania w Waszej sypialni, bo później żyć Wam nie da. Dziecko musi spać u si...
-
Każdego dnia docierają do nas setki informacji. O czyichś zaręczynach. O narodzinach dziecka. O zamachu we Francji. O katastrofie samolotowe...
czwartek, 19 lutego 2015
sobota, 14 lutego 2015
niedziela, 1 lutego 2015
Efektywność mediów społecznościowych
W mojej codziennej pracy często rozmawiam o efektywności mediów społecznościowych. Mam raczej negatywne zdanie. Uważam, że nie działają. Nie mają zbyt wielkiego przełożenia na efekt biznesowy.
Jednak nie samym efektem biznesowym człowiek żyje.
Moja mama napisała na swoim profilu, żeby jej znajomi przeznaczyli 1% podatku na leczenie i rehabilitacje Leona.
Zaczęła się dyskusja i przesyłanie wiadomości okazujących współczucie. Sam nie wiem czemu ludzie rak reagują. Jak patrzę na Leona to naprawdę nie musi mi nikt współczuć. Jest zarąbistych chłopakiem. To wystarczy. No ale nie o tym, nie o tym, nie o tym.
Jedna z koleżanek mojej mamy mieszka w Australii.
Wczoraj dostałem od niej kartkę z pozdrowieniami i życzeniami zdrowia dla Leona. W kopercie było rownież 50 dolarów australijskich.
Jestem w totalnym szoku. Komuś na drugim końcu świata chciało się kupić kartkę, napisać życzenia, włożyć 50 dolarów i wysłać na adres mojej mamy.
Tacy ludzie powodują, że jestem szczęśliwy. Nie tylko dlatego, że pomagają Leonowi. Zdecydowanie bardziej, że po prostu pomagają. Że im się chce.
Subskrybuj:
Posty (Atom)