Przypadkowo zadzwonił do mnie Tomek Kowalski z TRINERGY z pytaniem czy chcę, żeby na organizowanej przez niego aukcji zbierać pieniądze na leczenie Leona.
Byłem wzruszony i zaszczycony.
Pojechałem tam. Gdy prowadzący opowiadał o Leonie, jego chorobie i leczeniu. czułem się jakbym stał nagi na środku placu św. Marka w Wenecji. Miałem wrażenie, że jestem obnażony z najgłębszych przemyśleń i intymności.
Gdy zgromadzeni tam ludzie (większość z nich znam osobiście) zaczęli podbijać ceny poszczególnych przedmiotów byłem w lekkim szoku. Sam nie wiem co w nich (nas) wyzwoliło takie emocje. Jakość przedmiotów czy może chęć pomocy. Pewnie jedno i drugie więc nie ma sensu zastanawianie się nad tym.
Nie umiem wyrazić jak wielka jest moja wdzięczność wobec wszystkich osób biorących udział w tej licytacji. Rzadko brakuje mi słów, a tym razem nie wiem kompletnie co powiedzieć. Najdziwniejsze jest to, że nie do końca chodzi o pieniądze. Chodzi po prostu o POMOC.
Mogę powiedzieć tylko tyle, że jestem dumny, że w swoim życiu poznałem tak wspaniałych ludzi i że mogę na ulicy podać im rękę. Mogę się do nich uśmiechnąć, a oni odwzajemnią się tym samym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz